Ostatnie dni przed rocznicą święta 4 czerwca upłynęły pod znakiem tak wielkiej ilości wydarzeń jawnie zaprzeczającym jego przesłaniu, że jakiekolwiek świętowanie tego dziejowego zwycięstwautraciło najmniejszy sens. Oczywiście oficjalne obchody z pewnością się odbędą, nasze władze, elityi autorytety będą gardłować za tym jak wielkim sukcesem był okrągły stół, jak wielkie przemiany zaszły w Polsce przez ostatnie 25 lat oraz jak ślepymi są ci, którzy ich nie dostrzegają albo otwarcie kwestionują. Ludzie, którzy zdradzili ideę 10 milionowej Solidarnościstawiając ponad dany im mandat zaufania układy z władzami komunistycznymi będą przekonywać, że uratowali tym samym Polskę przed tym co obecnie dzieje się na Ukrainie i kto wie, może podniosła atmosfera sprawi, że sami w to przez moment uwierzą. Będą łopotać flagi, a wojskowa orkiestra uroczyście odegra Mazurka Dąbrowskiego. Posypią się zdewaluowane już zupełnie odznaczenia, a narracja historyczna tak mocno skoncentruje się na wydarzeniach 1989 roku, że będzie można odnieść wrażenie, że wcześniej w Polsce tak naprawdę nic się nie działo. Był co prawda jakiś Stan Wojenny, który bohaterski generał w ciemnych brylach musiał wprowadzić, ratując tym samym kraj przed samozniszczeniem. Lecz czy ktoś wspomni całość tej drogi jaką społeczeństwo polskie pokonało od pamiętnego roku 1945, kiedy Armia Czerwona wraz z NKWD i rodzimymi kolaborantami bagnetami wprowadzała dyktaturę proletariatu? Pewnie nie.
Będą to obchody tak samo styropianowe jak i zwycięstwo którego dotyczą. Dziś kiedy piszę te słowa, widać to tak dobitnie, że miejscami trzeba aż mrużyć oczy, bo takiej obłudy, takiego cynizmu i klakierstwa polskie społeczeństwo nie widziało naprawdę dawno.
Można powiedzieć więcej. Machanie biało-czerwonymi sztandarami czy perorowanie o odzyskanej przed 25 laty wolności tuż po tym jak z honorami pogrzebano na Powązkach generała Jaruzelskiego zakrawa na zdradę. Nie zdradę III RP, bo ten powstały na bazie magdalenkowych układów twór państwowy naprawdę trudno jest zdradzić takimi detalami. Zdradzono ideał wolności, za który przez wszystkie lata powojenne i istnienia PRL-u ginęli Polacy. Wszędzie. W miastach i na wsi. W kraju i poza jego granicami. Dziesiątkom tysięcy łamano życiorysy w imię tej właśnie wolności. Za swoje przywiązanie do rodzimej tradycji i kultury, za gotowość wyrażenia swego niezadowolenia czy zamanifestowania konieczności zmiany destrukcyjnego systemu płacili olbrzymią cenę. Często najwyższą. Ten dzień, 4 czerwca 1989 roku był także dla nich dniem nadziei. Dziś już doskonale widzimy, że były to nadzieje niespełnione, że dziejowe zwycięstwoprzyniosło gorzkie owoce - owoce zdrady.
Ma ona różne oblicza. Niezawisłegosędziego, który na protestujących przeciwko gloryfikowaniu funkcjonariuszy aparatu represji poprzedniego systemu nakłada kary grzywny i aresztu. Postsolidarnościowychpolityków, nazywających aktywistów antykomunistycznych nacjonalistyczną hołotąlub faszystami. Prezydenta, który uczestnicząc na pogrzebie komunistycznego dyktatora, w asyście honorowej Wojska Polskiego, mówi mu na pożegnanie:
Śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni tobie.
Jaka Polska? Ludowa? Przecież III RP to właśnie wyśniony kraj dla wszystkich aparatczyków poprzedniego systemu. Czy generał Kiszczak czy Jerzy Urban albo Aleksander Kwaśniewski muszą śnić? Nie. Rzeczywistość tego państwa przerosła wszelkie, nawet najbardziej fantastyczne sny jakie mogą pamiętać z 1989 roku.
Ta zdrada, której aż nadto widoczną, wręcz perwersyjną demonstracją będzie 4 czerwca, nie zostanie zapomniana. Słowa te kieruje do wszystkich beneficjentów okrągłostołowych układów tak z jednej jak i drugiej strony.
Możecie się dzisiaj z nas śmiać, możecie w pysze obnosić się ze swoim 25-letnim zwycięstwem. Możecie nazywać nas hołotą, bydłem czy faszystami. Możecie na nas szczuć ogłupione waszą propagandą społeczeństwo. Możecie wszystko. Oszukaliście niejeden raz miliony Polaków, zbudowaliście sobie państwo, które dla was tylko istnieje. Wyświechtaliście najświętsze symbole, zawłaszczyliście kilkusetletnią spuściznę rodaków, nie dorastając do pięt najmniejszym z nich. Dziś możecie absolutnie wszystko.
Lecz przyjdzie taki dzień, w którym za to wszystko zostaniecie rozliczeni. Wiem, że dzisiaj, kilka dni zaledwie od uroczystego, państwowego pogrzebu Wojciecha Jaruzelskiego na Powązkach brzmi to jak żart, ale tak właśnie będzie. Podzielicie los wszystkich rodzimych i zewnętrznych okupantów tych ziem, bo nie uczycie się na ich błędach. Zgubi was ta pycha i poczucie wyższości nad bydłem, którego nie rozumiecie i nie chcecie rozumieć.
Może dziś jest nas zaledwie kilku, ale z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok będzie nas więcej i więcej. Pokonamy wewnętrzne spory i kłótnie, które tak umiejętnie podsycacie w imię jednoczenia Polaków i podniesiemy głowy.
Robimy to od setek lat. Wiara w to, że zło nie może zwyciężyć, a jeśli triumfuje to chwilowo, jest silniejsza od najdoskonalszej nawet manipulacji czy najokrutniejszej siły. Wy w to nie wierzyliście, czego dowodem jest właśnie okrągły stół. Cóż. Sprawimy, że uwierzycie.
Przemysław Mandela, redaktor naczelny portalu 10milionów.pl
Komentarze