10milionów 10milionów
204
BLOG

Pomarańczowa Rewolucja Bis?

10milionów 10milionów Polityka Obserwuj notkę 0

Zapowiadany od bardzo dawna szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, który miał być zwieńczeniem dotychczasowej kilkuletniej działalności programu, zakończył się klęską nie tyle Ukrainy, co UE. Ewentualny brak sygnowania umowy stowarzyszeniowej przez stronę ukraińską był zapowiadany wcześniej, jako porażka, co wielokrotnie podkreślał wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Jacek Protasiewicz.

„Czarny scenariusz” się jednak ziścił, co wywołuje na Ukrainie wiele prostestów. Media nie zastanawiają się natomiast nad przyczyną całego zajścia i nad samym szczytem, ale skupiają się nad tym co dzieje się w Kijowie. Jednak zanim do tego przejdę kilka słów o samym Partnerstwie Wschodnim, który jest głównym projektem ukierunkowanym na tę część Europy w UE, a którego liderem jest Polska.  To właśnie Polska, dla której z racji geopolityki, polityka wschodnia jest jednym z kluczy wszelkich działań, dała pomysł stworzenia takiego programu. Pomysł szybko poparła Szwecja, która chyba jako jedyny z krajów „starej Unii” widzi potrzebę podjęcia rozmów z takimi krajami, jak Ukraina czy Mołdawia. Działania dyplomacji udało się wdrożyć w postaci Partnerstwa Wschodniego w 2009 r., który do dzisiaj jest jedynym polem w UE, w którym Polska jest liderem i uznawana jest za eksperta (na Zachodzie tematyka polityki wschodniej jest w zasadzie martwa, nie licząc stosunków z Rosją).

PW

Dlatego klęska szczytu w Wilnie jest przede wszystkim klęską polskiej polityki zagranicznej w ramach UE i zadziwia mnie brak refleksji na ten temat w polskich mediach w kontekście wydarzeń na Ukrainie.

Po drugie. Warto się zastanowić czemu Ukraina zdecydowała się odwlec podpisanie umowy, na który tak naiwnie teraz liczono. Prezydent Janukowycz od dłuższego czasu dawał jasne sygnały, że szanse na zbliżenie z Unią na tak postawionych warunkach były bardzo małe.  Warunek zwolnienia z więzienia Julii Tymoszenko był warunkiem absurdalnym i jawnie stojącym w sprzeczności z zasadami demokracji i suwerenności państwowej Ukrainy, mimo że Unia chlubi się czymś zgoła innym. I nie zmienia tutaj niczego fakt, że rzutem na taśmę Unia podobno wycofała wszystkie postawione warunki.

Ukraina płaci dzisiaj najwyższą cenę w Europie za gaz i to właśnie niegospodarność (ale także i inne zarzuty) Tymoszenko zastała słusznie osądzona przez ukraiński wymiar sprawiedliwości. Na drugim miejscu pod względem ceny gazu jest Polska i zastanawiam się kiedy Waldemar Pawlak, odpowiedzialny za podpisanie umowy z Rosją, stanie przed polskim sądem.

Trzeba także pamiętać, że na Ukrainie nadal panuje silny kryzys gospodarczy, dlatego żądanie UE otwarcia ukraińskiego rynku, przy braku konkretnych zapewnień pomocy, nie jest wcale Ukrainie na dzień dzisiejszy na rękę.

Uzupełnieniem tego rozważania może być prawdopodobna taktyka Ukrainy, która zwyczajnie chce ugrać dla siebie, jak najwięcej.  Nikt nie mówi, że Ukraina zerwała rozmowy z UE, dlatego zwlekanie z podpisaniem ściślejszej współpracy i straszenie Rosją może przynieść jej korzyści. Gdyby Unia zdecydowała się na kolejne ustępstwa, to Rosji pozostałaby tylko do szantażu karta z gazem, dla którego i tak już Ukraina szuka alternatywy w postaci innych źródeł zaopatrywania.

 Janukowycz

Co do samej Unii to musi zdać sobie sprawę, że nie jest mesjaszem, dlatego postawienie się Ukrainy było sprytnym zabiegiem naszego wschodniego sąsiada. Unia w rozmowach z Ukrainą popełniła podstawowe błędy i wydaje się, że zważała jedynie na własne dobro. Chciała otworzyć rynki zbytu, umożliwić łatwiejszą eksploatację zasobów oferując mglistą obietnicę pomocy. Za mało konkretów. Unia nie jest już tą samą wspólnotą, którą była, gdy dołączyła do niej Polska i nasi sąsiedzi dobrze o tym wiedzą.

Trzeba również zdać sobie sprawę, że jest to kraj dużych podziałów. Nie tak dawno temu na Krymie, który jest bastionem Rosji, zwolennicy prorosyjskich ugrupowań skandowali m.in. pod hasłami Nie chcemy z Europejczykami-pedałami, tylko z braćmi-Słowianami. Warto pamiętać o tym czytając o zwolennikach integracji z UE na Majdanie.

Ukraina a Polska

Jak już wspominałem dla Polski polityka wschodnia jest kluczowym elementem polityki zagranicznej. Dobre stosunki z sąsiadem zza wschodniej granicy są nam jak najbardziej potrzebne i zbliżenie Ukrainy z Rosją nie jest Polsce w żaden sposób na rękę. Mam jednak wrażenie, że po drugiej stronie za mało jest dobrej woli i nie chodzi jedynie o słowo „przepraszam” za rzeź na Wołyniu czy odradzający się ruch banderowski (swoją drogą nikt nie wspomina w polskich mediach, że za każdym razem, gdy pokazywany jest Majdan nad tamtejszym tłumem łopocze spora liczba czerwono-czarnych flag, barw UPA). W tym kontekście jest to sprawa dalsza. Ukraina natomiast oprócz deklaracji musi pokazać także chęć współpracy, ponieważ zbyt często zapomina, że ma w Polsce silnego partnera. Taka postawa sprawia, że czasami mam wrażenie, że na integracji bardziej zależy polskim dyplomatom niż ukraińskim politykom.

Polacy powinni zadać sobie również pytanie czy otwarcie Ukrainy w stronę Unii jest korzystne dla Polski. Politycznie tak, ale czy gospodarczo?

Dobrze też pamiętać, że na Pomarańczowej Rewolucji przejechało się pół Europy na czele z Polską. Stąd do dzisiejszych wydarzeń w Kijowie należy podejść z dużą dozą ostrożności.

sikorski-Ukraina

Jeżeli chcemy mówić o tym co się dzieje na Ukrainie teraz, to należy odstawić na bok przede wszystkim sprawę Tymoszenko, a warto zwrócić uwagę na działania samej Unii i to, jak dalej będzie się rozwijało Partnerstwo Wschodnie. W dużym stopniu za całą sytuację odpowiedzialny jest Radosław Sikorski, jako minister polskiej dyplomacji, lidera PW, który postanowił ostatnio nieco zniknąć z mediów, co też jest znamienne. Trzeba szukać przyczyn, a nie obwiniać za wszystko Janukowycza., który okazuje się, że nie jest tak prorosyjski, jak liczył na to Putin. Dlatego, gdy patrzymy na dzisiejszą sytuację na Ukrainie, należy w refleksji na bieżącymi wydarzeniami, część akcentów przenieść na Unię.

Pielgrzym,portal 10milionów.pl

10milionów
O mnie 10milionów

Portal 10milionow.pl gromadzi ludzi dla których sprawy Ojczyzny nie są obojętne, którzy interesują się historią najnowszą Polski i chcą wyciągać z niej wnioski oraz czują się odpowiedzialni za swój Kraj i jego obywateli. Jest to też miejsce, gdzie na nowo spotkają się ludzie opozycji demokratycznej z czasów PRL. Mamy nadzieję, że te „spotkania po latach“ przywołają wiele wspomnień, a ich utrwalenie na portalu uchroni je od zapomnienia. Portal 10milionow.pl nie jest projektem, który po raz kolejny wyróżni tylko liderów i przywódców opozycyjnych - to portal dla uczestników opozycji i organizacji podziemnych, którzy często anonimowo i bez rozgłosu, bohatersko walczyli o wolną Polskę. Utrwalając pamięć o tych wyjątkowych ludziach i wydarzeniach chcemy także pokazać, że wolność po roku 1989 nie byłaby możliwa właśnie bez tych milionów indywidualnych aktów patriotyzmu. Chcemy, by portal miał również charakter edukacyjny - planujemy szereg działań, które będą młodym pokoleniom przybliżać trudne wydarzenia z najnowszej historii Polski. Chcemy kontynuować tę sztafetę pokoleń, którą przed nami prowadziły pokolenia Polskiego Państwa Podziemnego, a później pokolenie "Solidarności".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka