10milionów 10milionów
756
BLOG

Twórcy zamilczeni - Bolesław Wieniawa-Długoszowski

10milionów 10milionów Kultura Obserwuj notkę 3

„Są tylko dwa zawody właściwe dla prawdziwego mężczyzny – kawalerzysta bądź poeta” – tymi słowami powitał na warszawskim dworcu Wieniawa przybywającego do II Rzeczpospolitej wielkiego polonofila G.K. Chestertona. Jednym krótkim zdaniem podsumował Wieniawa swoje całe życie. Być może ktoś z czytelników zdziwi się dlaczego właśnie "ułan na pegazie" stał się kolejnym bohaterem mojego cyklu. Odpowiedź jest niebywale prosta - poza żołnierzem był też Wieniawa poetą jak również opiekunem artystów w II RP. Co więcej, w PRL-u był "czarnym ludem" sanacyjno-pańskiej Polski", którym straszono chłopo-robotników.

Nie miejsce tu na omawianie dokonań życiowych na polu zawodowym oraz nauki przyszłego adiutanta Marszałka. Dość powiedzieć, iż jako młodzieniec był usunięty za złe zachowanie z gimnazjum, ukończył medycynę (choć nigdy nie praktykował) oraz pisał i malował. Nie dziwi również, iż był duszą towarzystwa oraz bawidamkiem.

Co sprawiło jednak, że ten porywczy, krnąbrny i skory do hulanki młody człowiek nagle przemienił się w karnego żołnierza? Na jego drodze stanął Józef Piłsudski. Poznali się w Paryżu, wiosną 1914 roku, kiedy Komendant wygłaszał odczyt: „O Polskim Ruchu Strzeleckim”. Przyszły Marszałek Polski wręcz oczarował artystę – miał on stwierdzić „Mam wreszcie Wodza! Rzucam wszystko i ruszam do walki o wolna Polskę”.

6 sierpnia 1914 roku Wieniawa wyruszą wraz z I Kadrową z Oleandrów. Początkowo jako piechur, bardzo szybko staje się jednym z „malowanych dzieci” – ułanem patrolu Beliny. Wspomnieć należy jedynie o jego licznych odznaczeniach oraz szybkich awansach w hierarchii wojskowej·. Jako adiutant Piłsudskiego brał udział w przygotowaniu wyprawy wileńskiej w 1919 i kampanii kijowskiej w 1920, oraz uczestniczył w bitwie warszawskiej. W trakcie wojny polsko-bolszewickiej dowodził także jednostkami kawalerii, m.in. pełnił obowiązki szefa sztabu 1 Dywizji Jazdy. Odznaczony Krzyżem Walecznych. W listopadzie 1921 Wieniawa-Długoszowski został mianowany attache wojskowym w Bukareszcie, tam wziął udział w pracach nad konwencją polsko-rumuńską podpisaną w kwietniu 1922. Niech za podsumowanie tej części jego życia posłużą słowa człowieka mało mu przychylnego, a piszącego o nim tymi słowami - ”Wybitny, nadaje się na każde stanowisko w Sztabie Generalnym".

Podczas walk nie dość, iż odznacza się męstwem, to dodatkowo pisze. Dużo, z humorem i często niecenzuralnie. Warto wspomnieć choćby "Wstąp bracie między strzelce", wiersz zawierający nutę autobiograficzną:

Wstąp, bracie, między strzelce,
Gdy chcesz się sławą skryć,
Kompania godna wielce,
Umierać z nią i żyć!
Bo w strzeleckim gronie
Służba to nie żart-o nie!
Bo w strzeleckim gronie
Służba to nie żart!
Dandysem był w Krakowie,
Podbijał serca w mig,
Poleżał w mokrym rowie,
i cały szyk gdzieś znikł.
Bo w strzeleckim gronie...
Człek mądry był jak rabin,
Na szczyt się wiedzy piął.
Do ręki wziął karabin,
A mądrość diabeł wziął!"

Jeden z najbardziej znanych "Szwoleżerski Spleen":

"Bo trzeba nas zrozumieć, mnie i mój niepokój,
Jak się we dwójkę rwiemy do rzeczy niezwykłych,
Do zjawisk, które zanim powstały, już znikły.
A i serce – przepraszam – także na coś czeka,
Jak serce szewca, krawca, prostego człowieka,
I ma prawo prywatne szczęście mieć na oku.
Czy dziw, że nam publiczność w kawiarniach obrzydła,
Czy to dziwota wielka albo wielka wina,
Że nie starczą nam radio i dźwiękowe kina?
A jeśli każdy burżuj chce porastać w pierze,
Mogę i ja, choć jestem rzetelny szwoleżer,
Tęsknić, aby mój kasztan porósł nagle – w skrzydła.
A wówczas, wyczekawszy na pierwszą okazję,
Przy zorzy księżycowej albo ranem złotem,
Ponad chmury wyskoczyć takim samowzlotem,
I z wichrem planetarnym puściwszy się w taniec,
Gonić – na koniec świata, dalej! – na złud koniec!
Swą własną zwariowaną ścigając fantazję.
Ale skrzydła, niestety, mej szkapie nie rosną,
A tu się toczą środy, soboty… niedziele,
Na rok 365 – i tak się miele,
Tak miele się tu życie na straszliwy miał.
W obiecankach, że da mi to, com wczoraj miał.
A w jesieni zagadać chce mnie przyszłą wiosną.
Broni mnie przed duchotą szwoleżerska płochość
I serca lekkomyślność, najhojniejsza z cnót.
Czasem w oczach błękitnych czający się cud
I wielki wynalazca upojeń i wzruszeń,
Którym czasem muszę rozradować duszę,
Stary, wypróbowany, wierny druh – alkohol!"

Z późniejszego okresu życia Wieniawy pochodzi "Ułańska jesień":

"Przeżyłem moją wiosnę szumnie i bogato
Dla własnej przyjemności, a durniom na złość,
W skwarze pocałunków ubiegło mi lato
I szczerze powiedziawszy – mam wszystkiego dość…
Ustrojona w purpurę, bogata od złota
Nie uwiedzie mnie jesień czarem zwiędłych kras,
Jak pod szminką i pudrem starsza już kokota,
Na którą młodym chłopcem nabrałem się raz.
A przeto jestem gotów, kiedy chłodną nocą
Zapuka do mych okien zwiędły klonu liść,
Nie zapytam o nic, dlaczego i po co,
Lecz zrozumiem, że mówi: „no, czas, bracie, iść”.
Nie żałuję niczego, odejdę spokojnie,
Bom z drogi mych przeznaczeń nie schodząc na cal,
Żył z wojną jak z kochanką, z kochankami – w wojnie,
A przeto i miłości nie będzie mi żal…
Bo miłość jest jak karczma w niedostępnym borze,
Do której dawno nie zachodził nikt,
Gdzie wędrowiec wygodnie znajdzie czasem łoże,
Ale – własny ze sobą musi przynieść wikt.
A śmierci się nie boję – bo mi śmierć nie dziwna,
Nie słałem na nią Bogu nigdy nudnych skarg,
Więc kiedy z śmieszną kosą stanie przy mnie sztywna
W dwu słowach zakończymy nasz ostatni targ.
W takt skocznej kul muzyki, jak w tańcu pod rękę,
Włóczyłem się ze śmiercią całkiem „za pan brat”,
Zdrową głowę wsadzałem jej czasem w paszczękę,
Jak pogromca tygrysom, którym wolę skradł.
A potem mnie wysoko złożą na lawecie,
Za trumną stanie biedny sierota, mój koń
I wy mnie, szwoleżerzy, do grobu zanieście
A piechota w paradzie sprezentuje broń.
Do karnego raportu przed niebieskie sądy
Duch mój galopem z lewej duchem będzie rwał,
Jak w steelu przez eteru przeźroczyste prądy,
Biorąc w tempie przeszkody planetarnych ciał.
Ja wiem, że mi tam w niebie z karku łba nie zedrą,
Trochę się na mój widok skrzywi Święty Duch,
Lecz się tam za mną wstawią Wolbromski i Cedro,
Bom był jak prawy ułan: lampart, ale zuch.
Może mnie wreszcie wsadzą w czyśćcu na odwachu,
By aresztem… o wodzie spłacić grzechów kwit,
Ale myślę, że wszystko skończy się na strachu,
A stchórzyć raz – przed Bogiem – to przecie nie wstyd.
Lecz gdyby mi kazały wyroki ponure
Na ziemi się meldować, by drugi raz żyć,
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę,
Po dawnemu… wojować… kochać się… i pić."

Tekst z ciekawymi zdjęciami archiwalnymi w tym nagraniu:

Z postacią Wieniawy wiąże się również wiele anegdot wartych przytoczenia. Szczególnie jedna z nich celnie oddaje jego stosunek do honoru i danego słowa:
„W Mroczkowie koło Opoczna, we dworze u zaprzyjaźnionych z Długoszowskimi Państwa Libiszowskich, także herbu Wieniawa, odbywał się latem wieczorowy raut na świeżym powietrzu, nad stawem. Wszyscy ubrani byli wieczorowo. Ponieważ dzieci wiedziały, że pan generał lubi się bawić z nimi, więc starszy syn Państwa Libiszowskich, ok. 10-letni wtedy, zapytał Wieniawę:
- Czy to prawda, że wujek spełnia prośby dzieci?
- Tak, oczywiście, spełniam prośby dzieci - odparł wujek Długoszowski.
- I gdybym miał jakieś życzenie, to wujek je by spełnił?
- Tak, powiedziałem przecież, że nie odmawiam dzieciom.
- To niech wujek wejdzie dla nas do stawu! - padło życzenie.
Wieniawa wszedł bez namysłu do stawu ku uciesze dzieci i zdziwieniu dorosłych. Zapytał chłopca po chwili, czy już może wyjść, bo garnitur robi mu się coraz cięższy. Chłopiec zezwolił i Wieniawa ociekający wodą wyszedł ze stawu. Wtedy przerażony chłopiec zapytał: - Dlaczego wujek to zrobił, ja przecież żartowałem.
A wujek odparł mu:
- Dałem ci słowo, że spełnię twoje życzenie. Nie mogłem postąpić inaczej. Zapamiętaj na całe życie, jeżeli dasz komuś słowo, że coś zrobisz, zrób to honorowo, choćby bardzo bolało”.

O popularności szwoleżera świadczy również anegdota będąca jakoby podsłuchaną rozmową dwóch młódek - "Zosiu, kto to jest ten starszy Pan z wąsami co idzie koło Wieniawy?".

Był wielkim przyjacielem artystów, z którymi przesiadywał w słynnej Adrii. Jako bardzo barwna postać – afgański książę (tytuł nadany mu po wizycie króla tegoż Państwa w II RP), członek związku szermierczego, poeta, historyk i tłumacz oraz malarz – miał wielu przyjaciół – Lechonia, Wierzyńskiego, Słonimskiego, Hermara, Broniewskiego i Iwaszkiewicza. Odwdzięczali mu się wierszami na jego temat i przedstawieniami kabaretowymi (J. Tuwim, "Męki z powodu Wieniawy"):

Co kilka dni się do mnie
Ktoś nowy z prośbą zgłasza,
Zaczyna arcyskromnie
I bardzo mnie przeprasza:
„Pan mnie wysłuchać raczy,
O drobną chodzi sprawę,
Co to dla pana znaczy?
Pan przecież zna Wieniawę!

” W tych dniach się brunet zjawił,
Interes ma gotowy:
„Czy rząd by wydzierżawił
Monopol tytoniowy?
Nie chodzi o przekupstwo,
Dość zmienić jest ustawę!
Dla pana to jest głupstwo!
Pan przecież zna Wieniawę!”

Dentysta pewien z Brześcia,
Brat szwagra mej kuzynki,
Chce dla hurtowni teścia
Sprowadzić z Włoch rodzynki.
Godzinę mi tłumaczy,
Uderza w tony łzawe:
„Co to dla pana znaczy?
Pan przecież zna Wieniawę!”

Ignacy Pupcikowski
(Brat mleczny naszej praczki,
Pochodzą z jednej wioski)
Wyrabia wykałaczki.
„Szanowny pan wybaczy,
Do armii chcę dostawę…
Pan słówko szepnąć raczy,
Pan przecież zna Wieniawę!”

Mimosenblum Maurycy
Artylerzystę syna
Chce przenieść do stolicy
Z Radomia czy z Lublina.
„On płacze i on płacze,
On kocha tak Warszawę!
Co to dla pana znaczy?
Pan przecież zna Wieniawę!”

A wczoraj (nie wierzycie
Pod chajrem! Bez przechwałek!)
Przychodzi do mnie skrycie
Po prostu – sam Marszałek.
I prosi o dyskrecję,
Bo ma intymną sprawę,
A wierzy w mą protekcję:
„Pan przecież zna Wieniawę!”
…Choć prosił – nie uległem,
Choć groził - wytrzymałem.
Gdy skończył mówić, rzekłem:
„Nie mogę! Próbowałem!
Do wróbla się nie chodzi
Na mleczko ani kawę,
A zresztą – co to szkodzi?
Pan przecież zna Wieniawę!”

Wieniawa bardzo często gościł na łamach prasy sensacyjnej oraz satyrycznej. Opisywano jego barwne wyczyny jak choćby i jeden z większych skandali ówczesnego czasu, którym był bal w Resursie Kupieckiej, urządzony przez Marszałkową Piłsudską, pełny zawsze dyplomatów, dygnitarzy i śmietanki towarzyskiej Warszawy. Panowała tam sztywna etykieta oraz znajdował się osobny, bezalkoholowy, stolik dla młodziutkich panienek wchodzących dopiero w świat. Wieniawa niepostrzeżenie wlał koniak do dzbana z oranżadą i wszystkie debiutantki „ululały się” kompletnie, co wywołało potworny skandal.

Wraz ze śmiercią Marszałka Piłsudskiego zakończył się najszczęśliwszy okres życia bohatera tej opowieści - odsuwany stopniowo od władzy, w 1938 roku wyjeżdża na placówkę dyplomatyczna w Rzymie. Wiele osób krytykowało to ówczesne posuniecie sanacyjnego rządu – do głównych adwersarzy należał miedzy innymi Stanisław Cat Mackiewicz. Jednak Wieniawa, jako ambasador, sprawdza się wybornie, pomimo wielu trudności odnosząc wiele sukcesów – propaguje Polskość oraz już po wybuchu wojny organizuje przerzut polskich żołnierzy i cywilów z Rumunii przez Włochy na Zachód.

Po klęsce Francji w 1940 udał się do Portugalii, następnie wyjechał do USA. Jako przedstawiciel linii ugodowej w stosunku do rządu Sikorskiego, oskarżony o zdradę ideałów przez dawnych sanacyjnych kolegów. W 1942 roku, po otrzymaniu nominacji na stanowisko ambasadora na Kubie, w dniu 1 lipca 1942 roku popełnił samobójstwo, wyskakując z piątego piętra domu, w którym mieszkał w Nowym Jorku. Oficjalnym i najbardziej rozpowszechnionym wytłumaczeniem odebrania sobie przez Wieniawę życia było rozgoryczenie odsunięciem go od bieżących spraw pogrążonej w wojnie Polski, czego ostatecznym dowodem było wysłanie go przez rząd polski w Londynie na odległą i pozornie nieistotną placówkę. Okoliczności i motywy śmierci generała pozostają jednak do dziś przedmiotem dyskusji historyków. Prochy Wieniawy Długoszowskiego zostały sprowadzone z USA w 1990 roku i złożone na cmentarzu w Krakowie.

Warto zauważyć, iż przez okres PRLu był Wieniawa przedstawiany jako symbol zepsucia polityków II RP. Podniecano się jego umiejętnością trzymania 8 kieliszków wódki na raz (i wypiciem ich zawartości bez uronienia kropli) czy też podbojami sercowymi, zapominając, iż był to jeden z największych patriotów w historii Polski oraz dzielny żołnierz frontowy.

Wieniawa jest symbolem tego co najlepsze w II RP - honoru, fantazji, a przede wszystkim, miłości do Ojczyzny, której tak brak dzisiejszym politykom. Szczególnie prawicy.

PS Dla chcących rozszerzyć swoją wiedzę na temat Wieniawy:

  • W. Dworzyński, „Wieniawa – poeta, żołnierz, dyplomata”, Warszawa 1993
  • W.Grochowalski, „B. Wieniawa – Długoszowski, Wiersze i piosenki”, Łódź 2002
  • W. Grochowalski, „Ku chwale Wieniawy”, Łódź 2001
  • W. Łysiak, „Wyspy Bezludne”, Warszawa 1994
  • T. Wittlin, Szabla i koń. Gawęda o Wieniawie,  Warszawa 2003

PS 2 Wypytywałem o Was generała Krzemińskiego, nalegałem nań, by mi szczerze powiedział, czyście kiedykolwiek nie zrobili jakiegoś świństwa. I wie Pan, pułkowniku, co odpowiedział generał? „Panie Marszałku, głupstw na pewno bez liku, ale świństwa nigdy żadnego”.
Autor: Józef Piłsudski w rozmowie z płk. Wieniawą.

PS 3 "Wieniawa - pierwszy ułan II Rzeczpospolitej" - film dokumentalny

10milionów
O mnie 10milionów

Portal 10milionow.pl gromadzi ludzi dla których sprawy Ojczyzny nie są obojętne, którzy interesują się historią najnowszą Polski i chcą wyciągać z niej wnioski oraz czują się odpowiedzialni za swój Kraj i jego obywateli. Jest to też miejsce, gdzie na nowo spotkają się ludzie opozycji demokratycznej z czasów PRL. Mamy nadzieję, że te „spotkania po latach“ przywołają wiele wspomnień, a ich utrwalenie na portalu uchroni je od zapomnienia. Portal 10milionow.pl nie jest projektem, który po raz kolejny wyróżni tylko liderów i przywódców opozycyjnych - to portal dla uczestników opozycji i organizacji podziemnych, którzy często anonimowo i bez rozgłosu, bohatersko walczyli o wolną Polskę. Utrwalając pamięć o tych wyjątkowych ludziach i wydarzeniach chcemy także pokazać, że wolność po roku 1989 nie byłaby możliwa właśnie bez tych milionów indywidualnych aktów patriotyzmu. Chcemy, by portal miał również charakter edukacyjny - planujemy szereg działań, które będą młodym pokoleniom przybliżać trudne wydarzenia z najnowszej historii Polski. Chcemy kontynuować tę sztafetę pokoleń, którą przed nami prowadziły pokolenia Polskiego Państwa Podziemnego, a później pokolenie "Solidarności".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura